Często się słyszy, że dzieci to niejadki. Okazuje się, że bardzo dużo zależy od nas drogie mamy. Dziecko jest bardzo otwarte na nowe smaki, szczególnie podczas rozszerzania diety. Jest to oczywiście długi proces metodą prób i błędów, ale naprawdę warto próbować.
Dla naszego szkraba staramy się od początku kupować warzywa i owoce BIO. Bardzo fajne i godne zaufania są Bio produkty w Lidlu. Mają odpowiednią wysoką cenę, ale przy niemowlaku nie warto ryzykować. Sekretem prawidłowego rozszerzania diety u Jaśka było wprowadzenie początkowo samych warzyw. Dopiero po 2 tygodniach dostał pierwsze gotowane jabłuszko. Dziecko jest bardzo otwarte na nowe smaki, jednak nie każde mu odpowiadają, dlatego trzeba cierpliwie próbować i w końcu się uda. Oczywiście po skończonym roczku Jasiek może już jeść coraz więcej nowych rzeczy. Gotuję już zupy dla nas wszystkich, tylko oddzielnie doprawiam. Rozszerzyliśmy jadłospis nawet o egzotyczne smaki typu sok ze świeżego kokosa, avocado, świeży ananas. Egzotyka mu bardzo odpowiada, a polski burak nie daje rady 🙁
Ważnym tematem, godnym uwagi jest to, że niemowlakowi nie można gotować i podawać wywaru z mięsa. Jest bardzo alergenny i zawiera dużo toksyn. Pierwszą rybkę czy mięsko gotować trzeba oddzielnie. Ja gotowałam mięsko w samej wodzie. Ilość porażająca, bo 10 gram 🙂 Aktualnie mięsko piekę lub gotuję w wodzie z dodatkiem ziół, oliwy. Do gotowego dania dodaję jeszcze łyżkę masełka lub oliwy, aby lepiej wchłaniały się witaminy. Nie dosalam, ani nie dosładzam potraw. Jeżeli zależy mi na wydobyciu smaku z potrawy czasem dodaję troszkę startego parmezanu – jest to trik włoskich mam (oczywiście można podać, gdy dziecko nie ma skazy białkowej). Do popicia daję wodę z malinkami albo jabłuszkiem. Podobno trochę witaminy C i dobre wartości z obiadku są lepiej wchłaniane. Dodaję na koniec świeże zioła i smacznego Jaśku 🙂
Sprytnym urządzeniem ułatwiającym życie młodej mamy jakiej babcia mi zazdrości jest parowar z funkcją miksera. Już się nasłuchałam, że w jej czasach wszystko ręcznie się przecierało, przesiewało, mieszało. Właściwie to przyznaję jej rację, cieszę się, że żyjemy w obecnych czasach i przy obecnych możliwościach możemy więcej, szybciej, skuteczniej.
Pocztą pantoflową dowiedziałam się o istnieniu urządzeń łączących funkcję blendera i parowaru. Sprzęt kupiliśmy firmy Philips Avent o którego wadach i zaletach przekonałam się przez ostatni rok użytkowania.
Obsługi urządzenia nauczyłam się w 15 minut, robiąc testowe danie. Potem było już tylko szybciej 🙂 Zresztą same się przekonajcie:
- przygotuj warzywka
- wrzuć do pojemnika
- włącz parowar i czekaj na dzwonek (10-20 minut)
- obróć i blenduj
Wszystko przy użyciu jednego pojemnika =) W ten sposób przygotowuję posiłki dla Jaśka, gdy on smacznie sobie śpi (urządzenie jest ciche).
Jak to w życiu, nie może być zbyt pięknie – sprzęt ma również wady. Przede wszystkim jest drogi (około 300-400zł), ale przy codziennym gotowaniu ta inwestycja szybko się zwraca. Poza tym posiada zbiornik na wodę, który często trzeba czyścić.
Plusy:
- zdrowe jedzenie, najbardziej wartościowe
- łatwy w użytkowaniu parowar
- więcej czasu wolnego dla mamy
- możliwość przygotowania obiadku czy deserku
- jeden pojemnik do mycia
- cicha praca parowaru
- mama też może zjeść coś zdrowego
- możliwość zmiksowania na gładką masę lub drobne kawałeczki
Minusy:
- cena ( po użytkowaniu zawsze można odsprzedać innej młodej mamie 😉
- co jakiś czas trzeba przemywać zbiornik na wodę
- samo miksowanie jest głośne (jak to w mikserach bywa)
Artykuł nie jest sponsorowany, wyraża moją prywatną opinię. MAMA WARSZAWIANKA

Gotowane mięsko z indyczka z suszonym oregano, tymiankiem.

Parowar – blender Philips Avent i kolorowe warzywa

Oliwka lub masło, dodatki ułatwiające wchłanianie witamin

Mniam mniam jarzynka z mięskiem

Chyba smakowało 🙂