Wakacje nad naszym morzem są wyjątkowe i kojarzą mi się z beztroskim dzieciństwem, ale wywołują też we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony kocham polskie morze i chętnie nad nie wracam. Z drugiej strony ilość kiczu… chińskich plastikowych zabawek, smażalni ryb z zawrotnymi cenami, lodów z proszku niby włoskich …to mnie po prostu przeraża. Niektóre rzeczy od lat się nie zmieniają…
Wiadomo, że dzieciom chcielibyśmy zapewnić wakacje marzeń i dać im wszystko czego zapragną, ale pamiętajmy, że kształtujemy ich nawyki zarówno jedzeniowe jak i spędzania czasu wolnego. Jestem zdania, że wiele rzeczy można zrobić lepiej, inaczej, z głową. Zacznę w takim razie od kitów…, aby chociaż hitami zakończyć ten artykuł 🙂
Moje obawy przed sinicami, meduzami, sztormami i tłumami na szczęście się nie sprawdziły. Może z wyjątkiem tłumów, niestety nad polskim morzem w tym roku jest jeszcze więcej osób. Zapewne większość z nas, która miała jechać za granicę zmieniła plany w związku z koronawirusem. Szkoda tylko, że ludzie na wakacjach zapominają o dystansie społecznym, maseczkach, dezynfekcji rąk itp. Niestety odbije się to po wakacjach na statystykach.
Ostatnio na przypadkowym forum dla mam widziałam pytanie dotyczące miejsc nad morzem idealnych dla dzieci. Odnosząc się do tego twierdzę, że takie miejsca istnieją i jest nim każda miejscowość z dostępem do plaży i piasku 🙂 Czego więcej trzeba dzieciom, czy pogoda czy deszcz im zawsze ciepło, zawsze w głowie zabawa i kąpiele błotne, wodne, piaskowe.
Mieliśmy okazję spędzać urlop ze znajomymi i fantastycznie, że chłopaki mieli swoje towarzystwo, bo rodzice też mogli korzystać z wakacji. Nie mogliśmy ich oderwać od plaży i atrakcji… Po drodze na plażę jest tyle pokus dla dzieciaków, że samo przejście na nią jest czasami horrorem. Mamo kupisz mi to, ja chcę gofra, a masz 2 pln na kulki glutki…..chcę poskakać, pozjeżdżać itd. No dobra są wakacje, więc w pewnych kwestiach ustępowaliśmy. Jednak jest to duża lekcja asertywności 🙂
Chyba najwięcej kuszących atrakcji dla dzieci napotkaliśmy w Krynicy Morskiej. Ładnie położona miejscowość Mierzei Wiślanej jest dla mnie podobna do Jastrzębiej Góry. Jeżeli szukacie wielu atrakcji i przebodźcowania to dobrze trafiliście. Nasi chłopcy nie wiedzieli w którą stronę patrzeć, na wesołe miasteczko czy na targowiska zabawek po 5 pln czy też grające maszyny typu flipery. Wybrali przejażdżkę żółtym porshe po Krynicy, więc ewidentnie chcieli poderwać jakieś dziewczyny 🙂 Stwierdziliśmy ze znajomymi, że nad nasze morze to naprawdę trzeba z workiem pieniędzy się udać albo zupełnie bez dzieci 🙂
Następnie będąc w Krynicy poszliśmy na latarnię morską, dla chłopaków wspinaczka na nią była wyzwaniem, a widok na górze wynagradzał i nam wspinaczkę po stromych schodach 🙂 Skorzystaliśmy też z przejażdżki meleksem po Krynicy, kiedy naszym dzieciom padły w końcu baterie. Generalnie spędziliśmy miły dzień w Krynicy, ale z wielką chęcią wracaliśmy do naszych bardziej ustronnych miejscowości.
Zwiedzając Mierzeję Wiślaną znajdziecie też atrakcję dla fanów pociągów, ponieważ turystycznie kursuje Żuławska Kolej Dojazdowa. Pociąg kursuje między stacją Nowy Dwór Gdański, a Prawy Brzeg Wisły. Przewiewne wagony i zawrotna prędkość 20 km/h pozwolą podziwiać Wam widoki Mierzei Wiślanej i cieszyć się z tej przejażdżki jak dzieci. My skorzystaliśmy z podwózki ze Sztutowa do Jantaru do Mini ZOO.
Wspominając naszą wyprawę do Jantaru, w którym ostatni raz byłam ponad 20 lat temu. Praktycznie tak się zmieniła ta miejscowość, że jej nie poznałam 🙂 Bez zmian pozostała ładna szeroka plaża. Odwiedziliśmy z Jankiem Mini ZOO w Jantarze i jest godne uwagi dla dzieci w każdym wieku. Wszystko jest usytuowane na sporym otwartym terenie, dodatkowo są gokarty na pedały, jazdy konne, knajpki i wiele gatunków zwierzaków, które można karmić.
Co do wyżywienia postawiliśmy w tym roku na własne i gotowaliśmy 🙂 Unikaliśmy zatłoczony knajp, sławnych smażonych ryb w zawrotnych cenach. Choć muszę przyznać, że skusiliśmy się na smażone sardynki od sieci Fiszka. Przyznam, że smaczna i niedroga przekąska dostępna na samej plaży. Dodam, że praktycznie na każdej plaży, bo działają na zasadzie franczyzy.
Mieszkaliśmy w Sztutowie, spokojnej miejscowości z równie przepiękną plażą. W tym roku wybraliśmy też większą prywatę i wynajęliśmy cały domek (domek Filipinka). Swoją drogą bardzo przyjemny, czysty i godny polecenia. Wynajmuje go miłe, młode małżeństwo i chętnie przyjmują rodziny z dziećmi. Posiadają wszelkie foteliki do karmienia, łóżeczka turystyczne i plac zbaw dla dzieci. Z domku do morza jest jakieś 5 minut autem. Spacerkiem przez las około 30 minut, zawsze można podjechać meleksem.
Niedaleko jest też przyjemnie położona knajpka Marina Sztutowo z wszelkimi możliwymi atrakcjami wodnymi do wynajęcia. Motorówki, kajaki, rowery wodne, można też wynająć zwyczajne rowery z fotelikiem dla dzieci na cały pobyt i tym samym oszczędzamy miejsca w aucie.
Niedaleko Mariny są pyszne lody Naturalne Lody Rzemieślnicze, codziennie nowe smaki, najlepsze miętowe i jogurtowe z maliną. MNIAM
Na dobre podsumowanie wakacji, wracając do Warszawy zatrzymaliśmy się na obiadek w bardzo klimatycznym miejscu, niedaleko Sztutowa. Gospoda Mały Holender mieści się w domu podcieniowym na Żuławach. Specjalizują się w kuchni polskiej, regionalnej. Będąc tam musicie spróbować ręcznie robionych pierogów, babki ziemniaczanej czy też zupy klopsowej. Duże porcje będą Wam smakować idealnie w otoczeniu XVIII w. zabytku.
Zdecydowanym hitem dla mnie jeżeli chodzi o Mierzeję Wiślaną jest jej odległość od Warszawy! Kochani 3,5 godzinki autem i jesteście nad morzem!